Gdzie byłam, gdy mnie nie było i co dalej z blogiem?

blogerka, zła bogerka, fajne blogi

Nawet nie wiem, jak zacząć wpis biorąc pod uwagę to, że ostatni opublikowałam 5 miesięcy temu. Tak, dobrze widzicie. To oznacza, że zamilkłam prawie na pół roku. Spokojnie, żyję i mam się dobrze, zresztą kto śledzi Instagram ten wie. No ale ileż można tylko fotki dodawać, toż to bez pisania życie nie ma sensu (przynajmniej moje).

 

Jestem złą blogerką. Nie będę Was przepraszać za nieobecność, błagać o przebaczenie ani nawet czynnego żalu do Urzędu Skarbowego nie zamierzam składać. Tak musiało być i tyle. Z przyjemnością Wam to wyjaśnię! Nie zamierzam Was oszukiwać i karmić gładkimi słówkami. Będzie tylko prawda i cała prawda!

 

Gdzie byłam, gdy mnie nie było

Ostatni wpis opublikowałam w marcu, jednak moja nieobecność zaczęła się już w grudniu. Dlaczego? Wesoła społeczność korposzczurków uchyliła wrota korpobunkrów bym mogla się tam wślizgnąć i siedzieć aż do dziś. Jasne, wypuszczają mnie codziennie około 15, bym mogła doświadczyć prymitywnego nie-korpo-życia, ale sami rozumiecie. Jak sobie do tego dołożycie widmo sesji na dziennych studiach, pisanie licencjatu, chęć utrzymania swojego związku przy życiu i nadzieja, że rodzice i znajomi nie zapomną, jak wyglądam to sami zauważycie, że czasu może zabraknąć. No dobra, nie chcę, żeby napadli mnie fanatycy motywacyjnych cytatów, więc przyznaję otwarcie - bardziej zabrakło dobrej organizacji (co zresztą sygnalizowałam tutaj).

Ostatecznie jednak obie sesje poszły świetnie, licencjat napisałam, a nawet obroniłam, chłop dalej ze mną a rodzicom wysyłam zdjęcia. A tekstów dalej nie było.

 

Bo ja trochę nie mogłam

Nie umiałam już do Was pisać. Zawsze marzyłam o malutkiej, ale prawdziwej społeczności, składającej się z pozytywnych ludzi. Tylko jak ja miałam Was tutaj przyciągnąć, skoro sama zwątpiłam?

Głupio się tak uzewnętrzniać na optymistycznym blogu, ale kłamać nie zamierzam! Zwątpiłam w swoje przekonania, swoje cele, marzenia. Najgorsze, że zwątpiłam w samą siebie, po prostu. Nie chciałam pokazywać Wam fałszu, głosić optymizm, kiedy nawet mi go zabrakło!

 

Zrozumiałam swój błąd

Dzisiaj wiem, jak bardzo to było głupie! Mogłam Wam to wszystko opowiedzieć, pokazać, że każdy czasami ma gorsze dni i naprawdę wszystkim mogło się to przytrafić. Nie da się być wiecznie szczęśliwym. I ja miałam szansę Wam to zaprezentować, jednak nie umiałam. No nic. Czasu nie cofniemy i bez sensu się nad tym rozczulać. Warto jednak wyciągać wnioski.

 

Co dalej z blogiem?

No jak to co – jedziemy dalej z tematem! Ja się nie poddaję. Czuję, że jestem Wam potrzebna i na bank Wy jesteście potrzebni mi. Nie obiecam Wam nowego wpisu co drugi dzień. Jednak możecie być pewni, że tu jestem i będziemy działać!

To ruszamy! Niczym tramwaj z pętli, niczym autobus zza krzaka! Jedziemy.

 

Jeszcze oduczymy Polaków wiecznego marudzenia!

 

Życzę Wam pozytywnego dnia!

 

Psst! Najczęściej znajdziesz mnie na Instagramie! Ale na Fejsa też zapraszam!