Przekorny optymizm - co to jest i jak działa?

przekorny optymizm, narzekanie

W liceum miałam koleżankę imieniem Kasia. Kasię serdecznie pozdrawiam, bo zgodnie z pozytywnymi celami na lipiec odnowiłyśmy kontakt i wiem, że czyta i lubi bloga. Kasia lubiła powtarzać mi jedno zdanie. „Martynka, jak ja kocham ten Twój optymizm”. I zawsze się z tego śmiała. Bo widzicie, w tamtych czasach stosowałam pewien nietypowy rodzaj optymizmu. Nazwijmy go przekornym optymizmem. Cała filozofia sprowadzała się do jednego zdania.

 

Nigdy nie jest tak źle, żeby gorzej być nie mogło

To wcale nie brzmi optymistycznie, ja wiem. Ale przeczytaj jeszcze raz. Potem kolejny, a jak trzeba to przeczytaj dwadzieścia razy i pomyśl. Mówiąc te słowa, zawsze miałam na myśli jedno. Skończ narzekać i ciesz się z tego, co jest, bo zawsze mogło być gorzej. To jest pierwszy krok do pozytywnego życia, serio. Ja też od tego zaczynałam! Może to trochę smutny sposób, ale gdy uświadomisz sobie, że inni mają gorzej od Ciebie to z miejsca minie Ci ochota na narzekanie. To również fajny start do rozwijania w sobie wdzięczności za to, co się ma. Wiem, że lubicie konkretne rozwiązania. Dlatego dziś podam Wam dokładny przepis na przekorny optymizm.

 

Opowiedz mi, jak Ci ciężko

W sytuacjach, które wydawały mi się trudne stosowałam coś na kształt wizualizacji. Właściwie czasem, gdy się zapomnę, nadal tak robię. O co chodzi? Wyobrażałam sobie, że stoję przed osobą, która znajduję się w trudniejszej sytuacji niż ja i mam jej opowiedzieć o swoich problemach. Gdy dostałam złą ocenę wyobrażałam sobie, jak opowiadam o tym komuś, kto ma problem ze zdaniem do kolejnej klasy. Z miejsca robiło mi się głupio i nagle ta ocena wcale nie była taka straszna. To akurat taki „szkolny” przykład, ale da się to zastosować na innych płaszczyznach. Użalasz się nad sobą, bo masz alergię i och i ach jak Ci źle? Wyobraź sobie, że stoisz przed matką ciężko chorego dziecka i masz jej o tym opowiedzieć. No i poszło. Bardzo mocny przykład, ale bardzo skuteczny. Warto zacząć od tego ćwiczenia, jeżeli nadmiernie przejmujesz się drobnostkami. Zadziała też na tych, co wiecznie i na wszystko narzekają. Zdaję sobie sprawę z tego, że brzmi to dziwnie.  Pomyśl, czy narażałabym się na ośmieszenie, gdybym nie miała pewności, że to zadziała? Spróbuj.

 

Przekora tego sposobu polega na tym, że na pierwszy rzut oka wygląda bardzo pesymistycznie. Jasne, nie ma nic przyjemnego w zastanawianiu się nad gorszą wersją Twojego problemu. Ale tu nie o przyjemność chodzi. Bardzo mocno wierzę w to, że pierwszym krokiem do pozytywnego i szczęśliwego życia jest wdzięczność. Dlatego jeszcze dziś przemyśl swoje problemy. Czy aby na pewno są aż tak wielkie?

 

Pozdrawiam i życzę Ci pozytywnego dnia!

 

Psst! Masz ochotę na jeszcze więcej pozytywnego nastawienia? Polub Optymistyczną na fejsie! A jeżeli chcesz poznać mnie od tej najbardziej prywatnej strony zapraszam na Instagram.