Bezstresowa niedziela #12: Powrót do dzieciństwa!

antystres, walka ze stresem, niedziela, bez stresu

Czas na kolejną część cyklu „Bezstresowa niedziela”! Ostatni tydzień obdarzył mnie ogromem nowych Czytelników, dlatego najpierw chciałabym Wam podziękować za obecność i serdecznie przywitać! Razem będziemy uczyć się optymizmu, ja już się cieszę! Będzie nam trudno żyć pozytywnie, jeżeli to życie jest ciągle ograniczane przez nadmierny stres. I właśnie po to powstał ten cykl. Walczymy ze stresem! To co, ruszamy do boju?

 

Jak zwykle przypominam. Bezstresowa niedziela to po prostu seria wpisów pojawiąjących się, tu zaskoczenie, w niedzielę! Czemu akurat ten dzień? Dla wielu to najbardziej stresujący moment tygodnia ze względu na widmo nadciągającego poniedziałku. Ja uważam, że każdy dzień powinien być dla nas dobry. Dlatego poprawiamy sobie niedziele poprzez cotygodniowe zwalczanie stresu! Kto się na to pisze? Mam nadzieję, że wszyscy. Bo dziś Moi Drodzy cofamy się w czasy dzieciństwa!

 

Ach te dziecięce czasy!

Myślę, że zdecydowana większość z nas czasy przedszkola wspomina jako moment zupełnie pozbawiony stresu. No wiadomo. Czasem człowiek denerwował się, gdy popsuł ulubioną rzecz mamy, dokuczył rodzeństwu albo zgubił ulubioną zabawkę. Mimo tego w tamtym okresie słowo „stres” raczej nas nie dotyczyło. Trochę się z Wami droczę, bo wcale nie zamierzam rozprawiać o tym jak to kiedyś było fajnie a teraz jest do dupy. Cofamy się w tamte czasy z jednego, konkretnego powodu. Otóż to właśnie w przedszkolu z zapałem zajmowaliśmy się pewną czynnością, która dziś może pomóc zwalczyć stres. Panie i Panowie, wracamy do kolorowania!

 

Panie, a na co mnie to!?

Podejrzewam, że wiele osób może mieć wątpliwości. Brzmi to dość nietypowo. Dorosły człowiek zajmujący się kolorowaniem obrazków? No jak to tak! Normalnie. Piękną dyskusję na temat tego, że wiek to tylko liczba znajdziecie tutaj KLIK. Zresztą, mówimy tu o kolorowankach przeznaczonych właśnie dla osób dorosłych. Zanim zrezygnujesz przeczytaj do końca.

 

Jak to działa? I czy na mnie też zadziała?

Całe to kolorowanie opiera się na dość prostej filozofii. Kolorując zapominasz o tym, co Cię stresuje. Zabawa z kredkami wymaga od Ciebie koncentracji na tym co robisz. Kolokwialnie mówiąc „wyłączasz się” na wszelkie czynniki i skupiasz na kolorowaniu. Taki zabieg pozwala Ci uspokoić myśli, oderwać się od denerwujących spraw. Kolorowanki są po prostu modne i podejrzewam, że już mieliście okazję poczytać wiele teorii na ich temat. Ja nie chcę Was zanudzać tym, co każdy może znaleźć w necie. Opowiem Wam, jak to wygląda u mnie. Nie będę kłamać. Nie koloruję codziennie. Koloruję w tych najbardziej kryzysowych sytuacjach. Dlaczego? To mnie wycisza bardziej niż cokolwiek innego. Tak mocno skupiam się na rysunku, że nawet nie zaglądam w telefon. A uwierzcie, do telefonu jestem praktycznie przywiązana (#typowablogerka). Robię to, gdy potrzebuję oderwać się od codzienności. Koloruję, gdy martwię się czymś i chciałabym choć na chwilę oderwać się od tych myśli. I mnie pomaga. Czy na pewno pomoże też Tobie? Zdecydowanie nie. Tak jest właściwie ze wszystkim. To, że coś działa na mnie wcale nie znaczy, że tak samo będzie z Tobą. Jesteśmy różni i to jest zupełnie naturalne! Istnieje mnóstwo sposobów walki ze stresem i kolorowanie jest jednym z nich. Zasada jest prosta. Nie będziesz wiedział, czy pomaga Tobie, jeżeli nie spróbujesz.  Naprawdę warto to sprawdzić. Nie zadziała? Trudno. Stracisz chwilę czasu i maksimum kilka złotych. Jeżeli okaże się, że kolorowanki sprawdzają się również u Ciebie zyskasz odrobinę spokoju i zmniejszysz stres. I co, warto?

 

Skąd brać kolorowanki?

Kolorowanki to naprawdę tani sposób na stres. Możesz je kupić praktycznie w każdej księgarni, zamówić przez Internet albo po prostu wydrukować za darmo! Mój egzemplarz widzicie w nagłówku. Wybrałam taki, bo po prostu podobają mi się mandale. Odszukałam dla Was dokładnie ten sam. Jest dostępny w Empiku za 4,99 zł o tutaj KLIK. Sami widzicie, to nie kosztuje wiele. Znalazłam dla Was też kilka innych książeczek w podobnych cenach, klikajcie w różowe: KLIK, KLIK, KLIK, KLIK. Moje „dzieła” za moment pokażę Wam na Instagramie, dlatego zapraszam. (PS. Nie, nikt nie zapłacił mi za podlinkowanie. Po prostu znalazłam to dla Was).

Da się to zrobić jeszcze taniej! Bo kolorowanki możecie sobie po prostu sami wydrukować. Mnie bardzo podoba się ten zbiór KLIK. Prawda jest taka, że wcale nie musicie korzystać z kolorowanek dla dorosłych. Te dla dzieci sprawdzą się równie dobrze. Różnica pomiędzy nimi polega na tym, że kolorowanki dla dorosłych mają więcej szczegółów.

 

Z pewnością część osób uzna to za ściemę i kolejny chwyt marketingowy. Nie jestem psychologiem, nie potrafię więc potwierdzić Wam działania kolorowanek w sposób naukowy. Zresztą, nie na tym polega ten blog. Ja zawsze dzielę się z Wami tylko tym, co przetestowałam na sobie. A spróbować nie zaszkodzi, prawda?

 

Życzę Wam pozytywnej niedzieli!

 

Inne wpisy z tego cyklu: klik, klik

 

Psst! Nie chcesz przegapić kolejnych tekstów? Odwiedź Optymistyczną na fejsie i Instagramie!